niedziela, 26 sierpnia 2012

"Otwórz okno!"

To zdanie będzie mi się śniło po nocach. Nie wiem o co chodzi rodzicom z tym oknem.
Wszystko zaczęło się od tego, że zepsuła mi się moskitiera. To coś, dzięki czemu nie mam much w pokoju. Możecie mi nie uwierzyć, ale mam hopla na punkcie much, nawet muszek. W dzieciństwie musiało się coś wydarzyć, że po prostu strasznie się tego brzydzę, boję - cokolwiek. Po prostu ja i muchy to jak ogień i benzyna - nie możemy być w jednym miejscu. Przynajmniej w moim domu lub pokoju. To takie straszne, małe, czarne, brzydkie kropki, które niezmiernie mnie drażnią. Na samą myśl się wzdrygam. Wracając do "Otwórz okno!". Z góry zaznaczam, że mam uchylone, na luft ( na górę), a moi rodzice nie mają problemów z oddychaniem, chyba, bo już sama nie wiem. No i mama, bądź tata, wchodzą co jakiś czas do mojego pokoju i mówią "Otwórz okno!", a ja odpowiadam, że mam otwarte. Wtedy mama, bądź tata podchodzą do okna i mówią, że tylko na luft, że nic nie czuć. Krew zaczyna mnie zalewać. No i co? I otwierają bardziej, lub całkowicie normalnie. Od razu kiedy wychodzą ja podchodzę do okna i je przymykam. Na samą myśl, że mogłabym mieć czarną, brzydką, latającą kropkę, to nie dobrze mi się robi. No i tak wieczorem przyszła mama do mojego pokoju po coś i powiedziała, że tu się nie da oddychać, że nie ma czym. Jak dla mnie jest, ponieważ oddycham sobie spokojnie i nic mi się nie dzieje. Potem wyszła z pokoju oburzona, że nie chciałam otworzyć okna. Za jakiś czas wyszłam z pokoju po wodę do picia i mi powiedziała, że jak będę chora to nie mam na nią liczyć i że powinnam się leczyć. Moim zdaniem nie jestem chora od tego. Hmm sumie JESZCZE nie jestem chora, bo już zaczęłam psikać i lekko coś tam gardełko czuję. No więc otwieram sobie okno na noc, bo nie daj Boże ktoś by wszedł do pokoju i by powiedział "Otwórz okno!", tym samym budząc mnie. No i od tego, jak myślę, boli mnie lekko gardło i psikam. Dziś z rana ogłosiłam im ten komunikat. I co usłyszałam? - "Ja ci nie każe otwierać okna na noc i nie żal mi się". Tak się wkurzyłam, że poszłam do swojego pokoju i nadal nie mam zamiaru się do niej odzywać. Zresztą do taty też - nie robi mi to wielkiej różnicy. I tak o to rozpętała się sprzeczka między mną, a rodzicami.
To nie możliwe do czego zdolne jest okno, nie uważacie?    

1 komentarz:

Dodaj komentarz ;>