wtorek, 28 sierpnia 2012

Najlepszy dzień wakacji.

Tak! To właśnie dzisiaj. Zacznijmy od początku.
Rano wstałam wyspana, co się rzadko zdarza. Od początku miałam dobry humor. Mama zapowiedziała mi, że idziemy do miasta. Spoko, nie wkurzyłam się. Pojechałyśmy busem do "centrum". Poszłyśmy do księgarni po język polski i malarstwo. Tego drugiego nie było i jutro będę musiała iść -.-, ale mniejsza. Następne nasze nogi stanęły w Rossmanie, po takie tam duperele jak kremy przeciw pryszczom dla mnie. Na szczęście było to co chciałam. Przy okazji, przy kasie, wzięłam sobie mojego ulubionego batonika... emmm Corny? Nie wiem jak to się pisze. Dziwne, nie? Kupuję go zawsze gdy jestem w mieście, a nie pamiętam nazwy... Muszę się nad tym głębiej zastanowić. W czasie drogi weszłyśmy jeszcze do CCC, gdzie kupiłam sobie super wygodne buty. Byłam też w mniejszych sklepach, ale nie było mojego rozmiaru. Wracając z miasta, usiadłyśmy na ławkę i snułyśmy plany co będziemy dalej robić. No więc: "pójdziemy na pocztę po torbę i do fryzjera". W czasie drogi myślałam co chcę zrobić z włosami. Miałam (no właśnie, miałam) w planach tylko pocieniować włosy, bo wydawały mi się takie przyklapnięte. Na poczcie wszystko poszło bez problemów. Byłam zadowolona. Chciałam na środku ulicy rozerwać opakowanie i zobaczyć moje cudeńko. Niestety, musiałam się pohamować. Kilka metrów od poczty mieścił się fryzjer, do którego chciałam zawitać. Ha i tam się zasłodziłam, ponieważ, uwaga, uwaga: na krzesełku spał sobie słodziutki, bezdomny kotek. Nie mogłam usiąść, ale to nic. Biedak nawet nie otwierał oczu jak ktoś wchodził do sklepu. Uznałam, że nie warto go budzić, bo był strasznie zmęczony. Okazało się, że będę musiała mieć zmoczone włosy. Przeraziłam się, bo nie mam miłych wspomnień przy tej czynności u jakiegokolwiek fryzjera. Tam było inaczej. Mówiąc w skrócie: dobrze. Fryzjerka była bardzo miła i sympatyczna, oraz młoda. Miała z dwadzieścia, może dziewiętnaście lat. Perfekcyjnie ścięła mi włosy. Zażyczyłam sobie grzywkę. Mama była zdziwiona.   Po prostu miałam "gwiazdki w oczach". Wiedziałam, że będę ładnie wyglądać i nie pomyliłam się. W ostatnim etapie (suszenie), lekko wyrównała niedoskonałości. Następnie uczesała mnie i koniec. Zapłaciłam tylko 15pln. Potem byłam z mamą w sklepie, żeby kupić co nie co. Następnie powiedziała mi, że idzie do babci, a ja na to "znowu?". Ale było mi już wszystko jedno. Zabrałam sobie wszystkie rzeczy i poszłam do domu. Tak, to mój najlepszy dzień z całych wakacji. Mam nadzieję, że nikt mnie nie wkurzy dzisiaj. ;>

A co tam u Was? Gdzie byliście na wakacjach? ;>

1 komentarz:

Dodaj komentarz ;>